sobota, 18 czerwca 2011

5. Koncert Hey'a (huja)

Inspiracja na dzisiejszą nocię: Closterkeller płyta 'Blue'
Pomoc w pisaniu: Ciasteczka <3 Korzenne <3



"LIIIIV MIII ALOOOOOŁN!! NA NA NA NANANANANANANA!!!ANANANAAAAA LIV MI ALOOOOOOOOOOOOOŁŁŁŁNNN! NANANANANANNANANANANANANANA!!"



Ekhm. Wcale nie jestem psycho-fanką. Ja po prostu bardzo ją lubię. Ją. Heya. Kafla (och nie, raczej nie). Lubię to co i jak grają. Kocham te dziecinne teksty o pasztetach, kotletach i seksie.W tym miejscu był dorośle napisany, ładny stylistycznie, przepełniony metaforami wywód, lecz stwierdziłam, że to nie w moim stylu więc powiem: Hey, że HOHO!


Wracając do głównego tematu tej noci czyli koncertu (najbardziej hujowego zespołu HUJ!) Hey, który odbył się wczoraj/dziś. Było to najzajebistrze doświadczenie w moim życiu. NIC tego nie pobija. Już pierwsza nuta wgniotła mnie w podłogę [w zeszłym roku aż tak tego nie przeżywałam (no nic dziwnego znałam 1 płytę)]. Byłam zdruzgotana. Gdy weszła Kasia było jedne wielkie ooooooooojeeeeej, które utrzymuje się do dziś. Katasza była perfekcyjna. JAKIM CUDEM UDAŁO JEJ SIĘ TO TAK ZAŚPIEWAĆ?? Muka <3 <3 Kocham Mukę <3 Piersi ćwierć<3 wgl och ach eh <3 MIŁOŚĆ NAM UTOPILI W BAGNIE!! JUŻ NIKT NIE KOCHAAA! Wgl to ojeeej. 2h wcześniej przed Starą Rzeźnią <3 A cooo tam. Było fajowo (co to za słowo o.o). Pora odejść niepotrzebna tuuu. Ukradłam plakat. Niczym jestem już. Wisi u mnie na drzwiach. Nie pytaj już dokąd odchodzęęę. 






Mam autograf MARCINA Z BUENO BROS! Fajny był. Następnie perkusisty, gitarzysty (O MÓJ BOŻE PANIE PAWLE. tam oj, tam oj), klawiszowca (Zalewski), no i oczywiście głównej gwiazdy wieczoru KATARZYNY NOSOWSKIEJ. Przytuliłam ją <3 Mam focie focie focie <3 Na której wyglądam jak kupa, a ona jak stwór z Neverending Story <3 I powiedziała, że mój rysunek (a raczej zdjęcie rysunku) jest ZAJEBISTY <3 nie jest <3 ale POWIEDZIAŁA <3

2 komentarze: